BUFU

Witam w moim świecie - fotografia, fotografia i trochę rysunku.

Welcome to my world - photos, photos and a bit of drawing.


UWAGA - żeby wczytać czcionkę, zawsze proszę o klik F5 :)

niedziela, 18 marca 2012

"Fury po horyzont" - garaże zapomnienia - p.1

O co chodzi? O samochody i to nie byle jakie. A raczej ich brak. Ewentualnie pozostałości po nich.

Skąd się wzięły?
Ze słynnej rozkradzionej kolekcji Pana Tabenckiego.
Krótko mówiąc, Pan T. za czasów komuny zdobywał z różnych zakątków Europy i Polski perełki motoryzacyjne i gromadził je na terenie swojej posiadłości w Grodzisku Mazowieckim. Znawcy tematu szacują, że mogła to być jedna z najlepszych i najbardziej unikatowych kolekcji samochodowych w Europie. O ile nie najlepsza. Podobno chciał stworzyć muzeum.

Pan T. miał w swoich zbiorach naprawdę kozackie egzemplarze, i gdyby nie fatalna kolej rzeczy, mielibyśmy w kraju piękny zbiór motozabytków. Ale chociaż pan T. chciał dobrze, wyszło jak zwykle i sprawę wzięła w swoje ręce masa polskich bandytów.

Posiadłość zmarłego kolekcjonera istnieje do dzisiaj. A kolekcja? No prawie. No, może trochę.
Na Maybacha, Porsche czy Bugatti nie ma co liczyć. A kiedyś jak najbardziej.
Na rozpaczliwie ogrodzonej działce stoją ruiny domu Pana T., rozwalone garaże i jeszcze bardziej rozwalone, zdewastowane, pordzewiałe samochody. Mimo że zdecydowana większość z nich jest w opłakanym stanie, z roku na rok jest ich coraz mniej. Bo przecież wszystko się może przydać, a skoro za darmo, to czemu by nie brać… A miało być tak trudno. Pan T. się przyłożył i gęsto poustawiał auta w szachownicy, nawet koła podobno co niektórym wykręcał. Niestety nie zdążył zrobić ze swoim skarbem nic konkretnego, a spadkobiercy zostawił podobno skomplikowane warunki. Całej prawdy się nie dowiemy, a źródła mówią, że testament wykluczył możliwość sprzedaży samochodów, więc zostały gdzie miały zostać i nie miał kto się nimi zająć, albo ten kto miał, nie zrobił tego jak powinien.

I teraz niejeden zachodzi w głowę, jak można było do tego dopuścić. Do tego, że coś tak wartościowego i niepowtarzalnego pozostawiono bez nadzoru i kto chciał, kiedy chciał, przychodził i brał co chciał. Ręce opadają. A złodziejom się zacierają. A raczej zacierały, bo na dzisiaj zostały same ochłapy. Podobno byli na tyle perfidni, że sami tworzyli zabezpieczenia, żeby odstraszyć konkurencję. A dawali radę ze wszystkim. Nawet jakieś słupy betonowe wysadzali w powietrze.
Tak czy inaczej, rozbój postępował i sen Pana T. z pewnością się nie spełni.

HISTORIA W PIGUŁCE by Belzebub - Ford Owners Group (2008) - "fury po horyzont" - polecam

*tytuł mojego posta zapożyczony z powyższego filmiku, który polecam jako wprowadzenie w klimat i sedno historii



Po tym, jak mój D. nakreślił mi historię rozkradzionej kolekcji, wybraliśmy się do WGM zobaczyć na własne oczy to, co pozostało. Widok robi wrażenie i otwiera w kieszeni przysłowiowy nóż. Ciekawe, czy gdzie indziej, z dala od polskiej złodziejskiej rzeczywistości, kolekcja miałaby szanse przetrwać…

Parę obrazków z tego smutnego miejsca:
(a nawet dwóch miejsc, bo posiadłości były i są podobno dwie - i dwie znaleźliśmy)